Nie samym filmem człowiek żyje i tutaj mogą się udzielać wszystkie osoby, które interesują się filmem, ale niekoniecznie chcą o nim rozmawiać.
Mam takie pytanie w związku z prawem jazdy. Jestem teraz w trakcie kursu i już trochę godzin przejeździłam i ciekawa jestem ilu z was posiada prawo jazdy i za którym razem udało wam się zdać?? Ponieważ mam takie wrażenie, że zdanie w Polsce jest czymś na prawdę trudnym, że egzaminatorzy tylko czyhają na błąd.
Ja mam już prawko od 17 lat, i zdałem za pierwszym razem, pamiętam jak dziś, była zima, jazda egzaminacyjna trwała około 45 min., wszystko szło po mojej myśli, do momentu gdy na podjeździe bryka mi zgasla, pomyslałem sobie ’ i to by było na tyle’, ale odpaliłem i ruszyliśmy w dalszą drogę. Kilkaset metrów dalej troszkę nas zarzucilo, skontrowałem i było cacy. Podjechałem pod ośrodek, pod którym egzaminator powinszował mi zdania.
Myślę że kluczem do zdania egzaminu jest zachowanie pełni spokoju, W chwili gdy sie denerwujemy wszystko co robiliśmy w sposob perfekcyjny spapramy totalnie w ułamku sekundy. Wszystko też zależy od egzaminatora – jak będzie chciał to i tak uwali (tak profilaktycznie). Tak czy siak wszystko jest w dwóch rękach – naszych i egzaminatora.
Ja zdałem za 2 razem, za pierwszym pomyliły mi się rzeczy na placu i nie wyjechałem na miasto:), za drugim, trafiłem na śnieżycę i jeździłem po peryferiach miasta około 25 min. mimo, że zrobiłem błąd to egzaminator mi zaliczyło bo powiedział, że się stresowałem za bardzo:). Chociaż prawda jest w tym, że jeżeli egzaminator chce to cię uwali, to zależy w głównej mierze od niego, no ale trzeba też mieć jakieś umiejętności, żeby nie dawać powodu do oblania:).
> Trophy o 2009-06-07 20:28 napisał:
> Ponieważ mam takie wrażenie, że zdanie w
> Polsce jest czymś na prawdę trudnym, że egzaminatorzy tylko czyhają na błąd.
Zdałem za 1 razem:) Myślałem, że będzie ciężej<żart>;) Też zależy na jakiego egzaminatora trafisz – słyszałem różne historie – nie będę podawał przykładów żeby Cie nie stresować. Nie martw się na zapas – jak trafisz na "normalnego" egzaminatora to zdasz, a jak nie to trudno, będziesz zdawać kolejny raz aż do skutku, to żaden wstyd oblać ten egzamin…nawet kilka razy:)
Również za pierwszym, jakieś 8 lat temu. Nie jechałem idealnie, ale błędy były drobne, a egzaminator przychylny – zdało 3 osoby na prawie 30;p
W moich czasach kupienie prawka było formalnością, nawet instruktorzy niektóre osoby (głownie dziewczyny;) pytali czy koniecznie chcą się stresować. Potem posadzili szefa ośrodka, kilku egzaminatorów, więc się skończyło
W zeszłym roku byłem na dwóch egzaminach i widziałem "artystyczne" wyczyny (jedynie na łuku) osób podchodzących do egzaminu – wcale się nie dziwię, że jest niska zdawalność:D
Jeśli umiesz jeździć, masz trochę szczęścia i panujesz nad nerwami to za pierwszym, a na pewno trzema razami, zdasz:)
Muszę się pochwalić, że zdałam za pierwszym razem :) Prawo jazdy mam już od prawie roku i nadal bez mandatów :)) Wg mnie od egzaminatora zależy jedynie to jaką atmosferę wprowadzi, bo niektórzy potrafią niezle spotęgować stres, a za pewne błędy po prostu mają obowiązek przerwać egzamin.
Życzę powodzenia Trophy ;)
Ja też zdałem za pierwszym razem :) Dokładnie w Andrzejki, trzy (niecałe) lata temu. Było dość nerwowo, ale wystarczy być pewnym siebie. Chociaż ja zdawałem jeszcze na starych zasad, ale w sumie to nie uważam, że wtedy było łatwiej. Wtedy był przerażający łuk, naprawdę straszny. Jak się go przeszło, to pamiętam, że zyskiwało się sporo pewności :)
Powodzenia:D
Wierz mi, jestem z tych praworządnych. I może faktycznie kiedyś tak było, pewnie jeszcze nawet 3 lata temu. Ja zdawałem tuż przed wprowadzeniem kamer w samochodach i nowych przepisów. Krążyły plotki o niektórych egzaminatorach, stresowano człowieka nazwiskami. Widocznie trafiłem na jakiegoś w miarę normalnego.
Ale pamiętam też, że mniej więcej właśnie w tym czasie była afera w WORDzie i aresztowano jakąś grupkę egzaminatorów. Od tamtej pory już wiele się chyba nie mówi na ten temat, ale może też po prostu ja się nie interesuję :) Jednak masz rację, faktycznie za pierwszym razem we Wrocławiu mało kto zdawał :)
Ja mam prawko od roku, zdałem za 3 razem. Wszyscy znajomi z którymi chodziłem na teorie też nie zdawali za pierwszym razem. Niektórzy nawet po 5 razy podchodzili. Nie chce nikogo straszyć oczywiście, ale jakoś tak jest w moim mieście. Może to tylko taki okres że egzaminatorzy więcej ludzi oblewają, bo moi kumple co zdawali jak mieli 18 lat (czyli jakieś 3-4 lata temu) w większości pozdawali za 1 razem.
Ja zdawałam we wrocławskim WORDZIE. Było to w 2004 roku. Zdałam. Nie za pierwszym razem. Powiem Ci szczerze, że we Wrocławiu mało kto w tamtych czasach zdawał za pierwszym razem. Ale wtedy egzamin po mieście nie trwał 45 min. I te kamery, pewnie jest to stresujące. Jeżeli Ci się nie uda, nie załamuj się. Ja przez prawie 5 lat nie miałam jeszcze ani jednego wypadku. Choć przyznaję, że jazda po Wrocławiu nie należy do bezpiecznych.
pozdrawiam i trzymam kciuki
Ogólnie mogę powiedzieć jedno. Bardzo dużo zależy od podejścia i WORDu w którym zdajesz. Troszkę śmieszne to jest, ale najlepiej zdawać w mniejszej miejscowości w której nie ma tramwajów (uważając na Centralnego rozjeżdżających :) ) i ogólnie jest mniej skrzyżowań.
Druga sprawa to egzaminator na którego trafisz. W moim WORDzie zdawały w tym dniu w którym miałem egzamin praktycznie tylko te osoby z dwoma najlepszymi egzaminatorami. Z innymi czasami się udawało. Ja za pierwszym razem trafiłem na głupiego, który oblał mnie z powodu przekroczenia prędkości o 5km/h przy zjeździe z górki gdzie ograniczenie jest do 40stki. Ale na szczęście za drugim razem udało mi się już zdać bezbłędnie.
I na koniec inna istotna kwestia mianowicie tzw. miejsca pułapki. Przynajmniej u mnie w Szczecinie jest kilka miejsc w których trzeba jechać "na pamięć" bo ze znaków się do tego nie dojdzie. Przykład: w jednym miejscu jest ograniczenie prędkości do 30km/h, ale tak znak jest ustawiony, że praktycznie nie ma możliwości go zobaczyć (konary drzew go zasłaniają).
Na koniec troszkę optymizmu. Nie będzie tak źle. Trzeba myśleć optymistycznie.
PS – Zdawałem 2 lata temu.
Aż tak bardzo się nie zmieniły od poprzednich. Niby wydają się łatwiejsze, ale trzeba pamiętać, że i tak wszystko od egzaminatora zależy, jak będzie egzamin wyglądać.
Ehh niech jeszcze do 10 minut skrócą, wtedy na pewno egzaminator będzie miał szansę przekonać się czy ktoś się nadaje na kierowcę czy nie.. Wg mnie 25 min to zdecydowanie za krótko. A tych elementów do pokazania w samochodzie nie było aż tak dużo żeby trzeba było losować kilka z nich..
W ogóle nie podobają mi się te zmiany..
Te 25 minut to minimalny czas jazdy. Równie dobrze można jeździć godzinę. Tak jak już mówiłem, dużo rzeczy od egzaminatora zależy. A wskzanie dwóch rzeczy na obsłudze wydaje mi się średnio dobrym rozwiązaniem… I tak się trzeba tego nauczyć, a egzaminatorzy na obsłudze to zazwyczaj ziewają.
Wiem, że minimalny ;p Ale wg mnie to zbyt mało i bardziej mi się podobało kiedy minimalnym czasem było te 40 min, co i tak nie było zbyt długo. (A egzaminator patrzy nie tylko na poszczególne elementy składające się na egzamin ale także na predyspozycje indywidualne do bycia kierowcą – przynajmniej tak kiedyś czytałam) Może teraz zdawalność wzrośnie ale bezpieczeństwo na drodze to już raczej niekoniecznie..
> Czudi o 2009-07-30 21:31 napisał:
> a co byś powiedziała, gdyby się nie udało?;p
> Gratulacje:)
Dzięki. Pewnie to samo, bo trafił mi się fajny egzaminator :) Już na prawdę musiałabym nie umieć jeździć, żeby nie zdać w tej sytuacji :)
> No to serdeczne gratulacje, wsiadaj do wozu i uciekaj na wczasy. np do Chorwacji, POLECAM :)))
Dziękuje. Skoro polecasz, to pewnie się wybiorę :)
Ja zdałam za drugim, bo się skupiłam na testach za pierwszym :D a były banalne, więc żałowałam :) Prawko mam od 7 lat (zaczęłam kurs przed 18-tką). Teraz są inne zasady i nowe wozy, więc chyba łatwiej. Ja zdawałam na rozklekotanym Uno, gdzie ręczny prawie nie działał. W dodatku na egzaminie pierwszy raz zobaczyłam Uno, bo uczyłam się na Punto.
Proszę czekać…